CZAR ZABYTKÓW

Co jest ciekawego w zabytkach?

Tablice zabytkowe na pierwszy rzut oka mogą być nieatrakcyjne dla dużej grupy ludzi. Często są zniszczone, ledwo czytelne, sypie się z nich farba i rdza, są ciężkie i drogie. Niejednokrotnie kawałek pordzewiałej blachy osiąga na aukcjach ceny trzy-, a nawet czterocyfrowe. Co więc jest takiego wspaniałego w starych tablicach? Po pierwsze – tablice te są świadkami historii. Są starsze od ich właścicieli i przeżyły kilka pokoleń. Ale to się tyczy każdego starego przedmiotu, więc co jeszcze?

Przed II WŚ motoryzacja nie była nawet w jednym procencie tak rozwinięta jak dziś. Ilość wyprodukowanych rejestracji przed kilkoma dziesięcioleciami jest nieporównywalnie mniejsza niż w jednym roku dziś. Dodatkowo, taka tablica musiała jakoś nie zostać oddana do urzędu przy przerejestrowywaniu pojazdu, nie zostać wyrzucona na złom, nie zerdzewieć na pył i jeszcze ktoś musi na nią po latach trafić. Te czynniki powodują, że każda stara tablica może być traktowana jak rzadki okaz, a tablice przedwojenne jako unikaty na światową skalę. Ponadto, takich przedmiotów już nigdy nie będzie więcej. Każda tablica znaleziona w szopie, na strychu, w piwnicy lub nawet w ziemi to jedna tablica mniej w wyczerpującym się zasobie tablic nieodnalezionych. Czas działa tutaj na niekorzyść, a miłośników zabytkowych tablic jest coraz więcej.

Dla pasjonatów zabytków, każda chwila obcowania z tablicą lub nawet zdjęciem tablicy to moment zadumy, rozbudzania wyobraźni i namacalny sposób na poczucie upływającego czasu. W dalszym ciągu tekstu postaram się uchwycić ducha postępującego czasu i pokazać, w jaki sposób rzeczy tak nieistotne dla pospołu, jak tablice rejestracyjne, były świadkami historii.


Pierwsze polskie tablice

Początek lat 20. XX wieku, czasy marszałka Piłsudskiego, ogromnych kontrastów społecznych, pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości i jednocześnie czasy pierwszych masowo produkowanych samochodów. Jedną z wielu spraw po 123 latach zaborów i wojnie było uporządkowanie spraw związanych z dynamicznie rozwijającą się motoryzacją. W roku 1922 udało się wprowadzić jednolitą procedurę i wzór oznaczenia samochodu, zwane wówczas „znakiem rejestracyjnym”, a dziś – „tablicą”. Opracowany wówczas szablon doskonale współgrał z estetyką czasów międzywojennych. Znaki rejestracyjne były białe, duże, a dwukolorowa czcionka swoim kształtem nie odstępowała od panującej mody. Jakość wykonywanych tablic stała na bardzo wysokim poziomie, niejednokrotnie lepszym niż tablice o 50 lat nowsze. Była to precyzyjna, rzemieślnicza robota, taka sama jak zegarki i dębowe meble kupowane przez ludzi, których było stać na automobile. Bez wątpienia, są to najładniejsze tablice rejestracyjne w historii Polski. Wyróżniały się na plus spośród wszystkich ościennych państw choćby faktem przestrzennego oznaczenia numeru na blasze. Zasób numeracyjny posiadał niezakodowaną część wskazującą bezpośrednio na miejsce pochodzenia pojazdu (np. W – Warszawa, KR – Kraków). Nawet wtedy, w niektórych rejonach ówczesnej Polski spotkanie auta i, co za tym idzie, tablicy – było trudne. O ile w Warszawie przed rokiem 1937 było kilka tysięcy pojazdów, to w województwach wołyńskim, tarnopolskim, stanisławowskim i okolicznych postęp numeracji nie przekroczył 1000 szt. przez 15 lat funkcjonowania systemu.

Łącząc bardzo niedużą liczbę wydanych w ogóle tablic, nadchodzącą wkrótce wojnę, obowiązek wymiany tablic w roku 1937 na nowe, okresowe deficyty stali oraz około 80 lat mijającego czasu, wydawać się może, że tablice te są jedynie wspomnieniem. Na szczęście, w wyniku różnych mniej lub bardziej ciekawych historii, garstka tych tablic przetrwała do dziś i mają się zadziwiająco dobrze. Bardzo mało osób jest już w stanie przywołać sobie z pamięci pojazdy zarejestrowane na tablicach systemu ’22. Moja babcia należy do tej rzadkiej grupy i potwierdza: „przez Żółkiewkę kiedyś jeździł autobus, o taki jak ten (wskazała na rycinę autobusu Ursus), a tablica… nie wiem, chyba coś białego z tyłu było, ale nikt na to nie zwracał wtedy uwagi”.


Tablice z lat 1922-1937


Pojazdy z tablicami z lat 1922-1937


Pierwsza rewolucja w tablicach - rok 1937

Po 15 latach postanowiono zmienić zarówno sposób nadawania numeru, jak i wygląd tablic. Miejsce pochodzenia pojazdu ukryto w dwucyfrowym kodzie, a literą oznaczono przeznaczenie pojazdu. Same tablice uległy znacznemu zmniejszeniu, przez co pasowały optycznie do produkowanych na coraz szerszą skalę, mniejszych pojazdów. Zrezygnowano z białego tła na rzecz charakterystycznego dla Polski czarnego, panującego nieprzerwanie przez najbliższe 63 lata. Wygląd tablic nawiązywał doskonale do zachodzących w II RP przemian. Jednolity, sześcioznakowy zasób numeracyjny był przygotowany do służenia przez wiele lat przy bujnie rozwijającej się motoryzacji.

Tablice były mniej wystawne, proste, czytelne, proporcjonalne, a jakość ich wykonania stała nadal na najwyższym poziomie. Niestety, te nowoczesne wówczas tablice wydawano zaledwie dwa lata. Ich liczba jednak była stosunkowo spora, ponieważ wszystkie pojazdy zarejestrowane przed 1937 rokiem podlegały wymianie tablic. Chaos, jaki wywołała wojna, paradoksalnie korzystnie odbił się na liczbie tablic, jakie pozostały w całości do XXI wieku. Nie są to przedmioty ogólnodostępne ani tanie, ale jednak występują znacznie częściej od ich poprzedników.


Tablice powojenne

Pierwsze miesiące funkcjonowania kraju po wojnie przyniosły za sobą próby porządkowania zastanej rzeczywistości. Walki zniszczyły przemysł, kraj borykał się z ogromnym deficytem stali i miejsc jej obróbki. Na kilka miesięcy wprowadzono system rejestracji podobny do przedwojennego, ale tablice wykonywano ręcznie na kawałku blachy, z namalowanym od szablonu numerem. Na szczęście już w roku 1947 udało się przywrócić działanie kilku tłoczni i opracować system rejestracji na najbliższe lata budowy nowego państwa – PRL-u. Zaledwie 25 lat od wprowadzenia pierwszych tablic, Polska miała już czwarty system rejestrowania pojazdów. Ogólnie bazował na założeniach sprzed 10 lat, z wyjątkiem wprowadzenia pełnej nazwy miasta poniżej numeru. Spowodowało to powstanie eleganckich, wysokich tablic, charakterystycznych i jedynych w swoim rodzaju. W opinii kolekcjonerów, zaraz po tablicach ’22, są to najbardziej pożądane okazy ze względów estetycznych. Jakość wykonania była adekwatna do jakości wszystkiego w okresie stalinizmu. Liczne tablice były malowane od szablonów aż do 56 roku (np. większość z województwa wrocławskiego), a te lepsze – tłoczone wykonywano w jednej pracującej pełną parą tłoczni we Wronkach, nadającej tablicom charakterystyczną pieczęć z literą „W”.

Ze zdjęć i relacji naocznych wyłaniają się wspomnienia związane z numeracją. Wszystkie, nieliczne, auta prywatne miały na początku literę „H”, a pojazdy zarobkowe – literę „T”. Tablice systemu ’47 są również jako jedyne świadkiem istnienia miasta Stalinogród. Wszystkie tablice z wytłoczonym napisem „Katowice” musiały być ręcznie sklepane na płasko i poprawione na „Stalinogród”. Ogólnie, w tablicach, jak i w całym kraju, zaczynał panować coraz większy nieład. System ten, pomimo dużej pojemności, przetrwał zaledwie 9 lat, do roku 1956.


Tablice z lat 1950-1956


Rok 1956

W parze z krwawymi przemianami w kraju i objęciem władzy przez Władysława Gomułkę na ulicach zaczęły pojawiać się nowe tablice. Znów były mniejsze, podobne do tych z roku 1937, przy czym utraciły zewnętrzną tłoczoną ramkę. To właśnie te tablice pamiętane przez dzisiejszych dziadków i rodziców, widywane na czarno-białych filmach i zdjęciach na syrenkach, „garbatych” warszawach i licznych polskich motocyklach, z numerem równomiernie podzielonym na 3 grupy oddzielone myślnikami.

Tablice te były wykonywane z różnorodnych materiałów, tłoczone z użyciem wielu krojów czcionek. Jedyna rzecz wspólna to wymiary. Nawet okres wprowadzenia tych tablic nie był równomierny. Pasuje to jak ulał do wielogodzinnych kolejek przed sklepami. Ponieważ wydawano je aż 20 lat, a pojazdów na ulicach przybyło lawinowo, tablice te dziś nie są specjalnie cenne. Wyjątek stanowią biało-czerwone, rdzewiejące na potęgę tablice próbne oraz czarno-żółte tablice dyplomatyczne. Są unikatami na podobną skalę jak zwyczajne tablice przedwojenne.


Tablice z lat 1956-1976


Pojazdy z tablicami z lat 1956-1976


49 województw

Wprowadzenie nowego podziału administracyjnego w 1975 roku wymusiło zmiany w tablicach, które wprowadzono oficjalnie rok później. Tak oto powstały rozpoznawalne na całym świecie siedmioznakowe, czarno-białe tablice panujące na drogach nieustannie od czasów Gierka aż do końca pierwszej kadencji prezydenta Kwaśniewskiego. Podobnie jak 20 lat wcześniej, wprowadzenie ich do obiegu w całym kraju zajęło aż kilka lat! Jakość materiału nie uległa specjalnie poprawie, natomiast udało się ujednolicić czcionkę na tablicach.

Skok jakościowy odnotowano po kolejnych przemianach systemowych na początku lat 90. Zamiast wymyślnych tworzyw sztucznych lub stali zaczęto stosować taniejące i łatwe w obróbce aluminium. Popularnie dziś zwane „czarnymi” tablice dopiero zaczynają być w kręgu zainteresowania kolekcjonerów starych tablic. Wraz ze znikaniem ich z dróg, zainteresowanie tematem ostatnich prawdziwie polskich tablic z czarnym tłem rośnie z dnia na dzień. Przygotował: J. Kołodziejczyk (PL8.2)